Powrót na główną stronę     Skocz do archiwum

Polskie jachty w Szwecji - dwie strony medalu    15.10.2000


Każdej jesieni napływa do mnie spora korespondencja (kartki, listy, maile, faxy) porejsowa. Dziś chciałbym zająć się rejsami do Szwecji. Hubert Terentiew (oczywiście z Mikołajem Tułowieckim) utyskiwał latoś na wyjatkową gorliwość (grzeczną!) szwedzkich celników, którzy maleńką ich łódeczkę kilkakrotnie bardzo skrupulatnie "przetrzepali". Michał Duraj przysłał informację, ze port Burgsvik na Gotlandzie utracił status "portu strategicznego" - jaki mu nadałem w locji tej wyspy. Pisał, że Kustbevakningen ostrzegł ich, że za wchodzenie do Burgsvik (i innych małych portów) bez odprawy w Visby lub Slite grozi grzywna. I tu koniec nazwisk bo niektórzy korespondenci zastrzegają - "nazwisko do wiadomości adresata" (tzn. mojej). A więc narzekano na wielokrotne kontrole dokumentów, przepytywanie skipperów, no i "przeszukiwania". Moje doświadczenia w tej materii są dokładnie odwrotne, ale zdaję sobie sprawę że sytuacja s/y "Milagro V" na wodach bałtyckich nie jest reprezentatywna w tej materii. A więc zwróciłem się do moich szwedzkich przyjaciół z pytaniami - czy coś się zmieniło w przepisach, czy coś słyszeli lub czytali o obostrzeniach, jakie są ich obserwacje i uwagi. Jednym słowem - jak Szwedzi (i "polscy Szwedzi") widzą nas w Szwecji. Odpowiedzi potwierdziły, to - co przeczuwałem. Żadnych zmian przepisów nie ma, o żadnych ficjalnych zaostrzeniach nie słyszeli a poufnych można się domyślać. Co więcej - szereg akwenów do niedawna "zamkniętych dla jednostek obcych bander" zostało otwartych. Moi korespondenci, w bardzo delikatnych sfomułowaniach dali mi jednak do zrozumienia, że nie ma dymu bez ognia. Tym dymem są klubowe jachty chodzace w rejsy w tzw. "charterach". Obserwacje polskich jachtów na szwedzkich wodach, a przede wszystkim w szwedzkich portach wykazują, ich że załogi wyróżniają się nie tylko niską kulturą zachowania i fatalnymi kwalifikacjami (widać to z daleka po manewrach portowych) ale częstokroć próbują uniknąć zapłaty za postój, "eksperymentują" z automatami kąpielowymi, urządzają zakrapiane balangi, a nawet dochodzi do bijatyk, nie mówiąc o "grubym, głośnym słowie". Kustbevakningen ma w swych komputerach nie tylko polski Rejestr Okrętowy ale wykaz jachtów, których załogi (przeważnie inne) kiedyś coś przeskrobały. Formalnie obowiązuje w Szewecji układ z Schengen (nie pamiętam czy tak to się pisze). Nakłada on obowiązek uszczelnienia zewnętrznych granic Unii Europejskiej. Jego praktyczne stosowanie zależy od funkcjonariuszy Straży Granicznej i Urzędów Celnych. Chodzi o to aby nie tylko dostarczać im argumentów ale i zyskiwać przychylność. Prawo można zawsze naginać, interpretować, falandyzować. Funkcjonariusze KVB doskonale wiedzą, że na klubowych jachtach rzadko żeglują klubowicze. Wiedzą, że kluby to często zakamuflowane przedsiębiorstwa turystyczne i to drugiej kategorii. Jeden ze Szwedów pochwalił się znajomością słowa "dobokoja". Nie wiedzą, kto na nich przybywa. Wiedzą natomiast, że techniczny stan jachtów klubowych odstaje od jednostek prywatnych. Rok temu głośno było o pewnym "tramwaju" w Kopenhadze. Dziś może tylko przykład z 28 lipca z Gronhogen. Dwa polskie jachty, jeden z nich - duzy mahoniowy. Fatalne maniery, nieuiszczenie opłat - bosman D. W. okazuje prawdziwą wielkoduszność - nie telefonując do KVB lub policji. Jeden z jachtów wychodzi na noc i nie pali świateł. Szwedzcy żeglarze to widzą... Hubert Terentiew pada ofiarą "odwetu" ale jest i powód. Jego jachtu Szwedzi nie znajdują w Rejestrze Okretowym. A więc coś dziwnego. Trzeba sprawdzić. Sprawdzają sumiennie, przepraszają, uśmiechają się ale ciągle myślą : dlaczego "Culebry" nie ma w polskim Rejetrze Okrętowym? To nie ważne, że w Szwecji nikt jachtów do rejestru okrętowego nie wpisuje. Oni mają rejestr polskich jachtów a tej łódki w nim nie ma... Kilka lat temu, kiedy egoistyczna część Norwegów opowiedziała się w referendum przeciw wejściu do Unii - norwescy żeglarze doświadczyli ostracyzmu szwedzkich pograniczników i celników. Każda moneta ma awers i rewers. Dziś było kilka słów o rewersie. I bez złudzeń - nawet po wejściu do Unii Europejskiej sprawa sama nie zniknie. Żyjcie wiecznie! Jerzy Kuliński



Napisz do autora informacji w serwisie


Hosting, serwery, konta www