Powrót na główną stronę     Skocz do archiwum

Pierwsza opinia o "Planie Maćkowiaka"    23.02.2001


Poniżej zamieszczam pierwszą opinie o najnowszej wersji "Planiu Maćkowiaka" - zaprezentowanej publicznie na Naradzie Środowiskowej zeglarstwa morskiego w Gdyni (3 lutego 2001). Pojawiła sie też na www.kulinski.zagle.pl Pierwsza wersja była prezentowana rok temu na Konferencji Żeglarskiej, zorganizowanej rok temu przez Stowarzyszenie "Razem w Europie" (Gdańsk - Ratusz Staromiejski). Zamieszczona nizej opinia jest radykalna i przedstawia nastroje panujace wśród umęczonej rzeszy prywatnych włascicieli jachtów. Zwróćie uwagę, że nad tekstem unosi się prośba: Boże, chroń mnie przed przyjaciółmi. Z wrogami sam sobie dam radę. Czy to nie smutna refleksja - wolimy urzedników państwowych, bo na nich sa jakieś paragrafy ? To oczywiście retoryczne pytanie. "Plan Maćkowiaka" ukaże się drukiem w posejmikowym numerze "Żagli". Niestety. Cykl wydawniczy nadal jest długi. Nazwisko autora jest mi znane. Nie podaję go bo chodzi o sprawę a nie jakieś urazy. W końcu - prawie wszyscy się znamy. Polskie zeglarstwo morskie na Bałtyku ostatnio bardzo sie rozwija i dociaga do 1 promila liczebnosci (jachtów). Żyjcie wiecznie! Don Jorge


Szanowny Panie Jerzy, Przeczytałem właśnie list pana Jerzego Maćkowiaka i odczucia mam delikatnie mówiąc mieszane. Rozumiem sens metody wyłamywania palec po palcu, ale po pierwsze ja już dojrzałem do checi ucięcia całej ręki, a najchętniej i głowy, po drugie dla mnie Związek jest taką samą władzą jak Urząd Morski, a nawet jeszcze gorszą, bo urzędnika łatwiej jest skontrolować i przywołać do porządku w drodze postępowania dyscyplinarnego, niż np Inspektora PZŻ-u. Z moich doświadczeń, wynika że inspekcja UM zajmuje 15 minut, inspektor sprawdza pirotechnikę i środki ratunkowe, czyli to co jest ważne i koniec. Nie bawi się w odpytywanie mnie, jak to robił Pan X.Y. w tym roku, jakie mapy posiadam i z jaką korektą. Jest to moja sprawa i nic mu do tego. Rozumiem że przekazanie wszystkich kompetencji w ręce Związku jest bardzo korzystne dla Inspektorów, ale nie koniecznie dla żeglarzy.

Kapitan Maćkowiak, pisząc o dowodzie rejestracyjnym jachtu i porównując go do dowodu rejestracyjnego samochodu nie dostrzega widocznie tej drobnej różnicy, że dowód samochodu wystawia URZĄD PAŃSTWOWY (jest to decyzja administracyjna, od której można się odwoływać) a nie jakiś Polski Związek Motorowy czy Automobilklub Polski. Po drugie rozumiem troskę Pana Maćkowiaka o moje bezpieczeństwo i cieszy mnie ona jednak wolę nim sam się zająć i jeśli będę potrzebował porady fachowca to chętnie zwrócę się do Pana, lub nawet ZNT PZŻ, ale wyłącznie na zasadzie uzyskania porady i sugestii a nie nakazu, jak jest do tej pory. Bo jeśli nakazu nie usłucham i powiem że uważam posiadanie polskiej locji BHMW w rejsie bałtyckim za bałwaństwo, to Orzeczenia o zdolności do żeglugi nie dostanę. A jeśli chodzi o bezpieczeństwo innych użytkowników akwenu, to jakoś tak dziwnie się dzieje że na Mazurach, gdzie zagęszczenie jachtów jest wielokrotnie większe niż na zatoce Gdańskiej, wypadków zbyt wielu nie ma pomijając sytuacje, że ktoś pijany wpadnie do wody. Nie sądzę również żeby w Szwecji jakiś ichni PZŻ mógł wydawać Orzeczenie o Zdolności do Żeglugi. A i tam zbyt wielu wypadków nie widziałem. Coś mi się wydaje, że tu nie chodzi o nasze bezpieczeństwo ale o kochane pieniążki dla organów uprawnionych do wydania Orzeczenia. Tym bardziej że jak sam pisze Pan Maćkowiak na śródlądziu PZŻ-owi wyrwano ładny kawałek grosza, zwalniając jachty od obowiązku inspekcji. I może dlatego pojawiło się tam tyle nowych jachtów.

A jeśli chodzi o pomysł z "Rejestrem jachtów prowadzonym przez PZŻ" zamiast przez Izbę Morską, to po pierwsze jak mi się wydaje nie będzie to bezpłatne i pieniążki te zasilą konto PZŻ-u a więc organizacji, która mnie nie reprezentuje zamiast Skarbu Państwa, a po drugie, szansa na machlojki w rejestrze sądowym jest jednak mniejsza niż w rejestrze prowadzonym przez jakąś organizację.

Zezłościłem się, bo widzę że szansa na to że PZŻ nie będą wtrącały się do moich spraw i nakazywał mi w WWR-ce posiadania zegarka, sekundomierza, radia, linijki, wiadra z linką manewrową , skrótów MKS-u, itd nigdy nie nastąpi. Rozumiem światła, środki ratunkowe, pirotechnika, muszą być odgórnie kontrolowane. Ale nic więcej. W końcu nie można stale traktować mnie jak idioty, któremu należy nakazywać posiadanie radia, zegarka i latarki, bo sam nigdy się nie domyśli, że mogą się przydać. A.B.C. (nazwisko znane redaktorowi strony).



Napisz do autora informacji w serwisie


Hosting, serwery, konta www