Powrót na główną
stronę Skocz do
archiwum
To kolejny list Czytelnika wzburzonego "polityka szkoleniową Związku". Listów nadeszło sporo, nie ma co młócić słomy. Tym listem zamykam prezentacje opinii srodowiska zeglarskiego na ten temat. Ciekawym, czy ktoś się zająknie na Sejmiku przy sprawozdaniu o sukcesach szkoleniowych. Żyjcie wiecznie ! Don Jorge Don Jorge, jeśli jest prawdą, że koszt egzaminu i wystawienia patentu na sternika ma wynosić 450 zł, mamy absolutny skandal do nagłośnienia gdzie się da. Psim obowiązkiem organizacji, która rzekomo jest powołana do dbania o rozwój żeglarstwa, jest działanie po kosztach własnych. Działalność społecza, a to chyba jeszcze jest działalność społeczna, nie jest miejscem na biznesy. Jeżeli panowie ze związku cierpią niedostatek, niech się zabiorą za sprzedawanie swoich usług na rynku, przy czym nie wróżę im, przy ich kompetencjach i zdolnościach marketingowych, dużych sukcesów. Od dawna przyzwyczaili nas, że zamiast zajmować się reprezentacją interesów żeglarzy, skupiają się głównie na dbaniu o własne interesy, biciem piany i żmudnymi działaniami w celu skomplikowania tego, czego jeszcze nie udało im się skomplikować. Póki dręczyli i zdzierali kasę z armatorów jachtów - pół biedy - na biednych (na ogół) nie trafiło, choć na pewno nie jest to powód do chwały. 450 zł to kupa pieniędzy wszędzie, nawet w krajach dużo od Polski bogatszych. Żądanie takiej sumy od uczniów lub studentów jest karygodne. Jest to cena zaporowa i w każdym normalnym kraju byłaby uznana za niedozwoloną praktykę monopolistyczną. Mamy kolejny znakomity argument, o dziwo podany przez działaczy związku na tacy, za niezwłocznym rozpędzeniem towarzystwa. Trzeba koniecznie pozbawić PZŻ pozycji monopolisty. Gdy tylko pojawi się konkurencja wyposażona przez państwo w kompetencje takie, jak obecnie przekazane PZŻ, to co stoi obecnie na głowie, czyli w żeglarstwie stanowczo za dużo, błyskawicznie powróci do normy. Jest i inne rozwiązanie - pozbawienie związku prawa do ingerowania w sprawy obywateli (przecież także ludzi nie zrzeszonych w klubach, a tych jest większość!). Miło pomarzyć. Dziwne, jakim cudem przez tyle lat, nie udało się zreformować tej dziedziny życia publicznego. Ile to może jeszcze potrwać?! Czy gdy zażądają za wystawienie patentu tysiąca złotych, przekroczą granicę wytrzymałości? A może już zbyt długo nie urządzali jakieś wymiany patentów? Proponuję też coroczne egzaminy weryfikacyjne. Za to też można pobrać kilkaset złotych opłaty manipulacyjnej. Nb. bardzo by mnie interesowało, co się z tą kasą dzieje, bo przesadnych sukcesów nie widać. Jest raczej zależność odwrotna - tam, gdzie pcha się związek z jego cennymi inicjatywami, żeglarstwo upada (vide morze). Pozostaję niezmiennie z szacunkiem M. T. (nazwisko znane redaktorowi strony) |
||
Napisz do autora informacji w serwisie |