FIASKO NIEMOŻLIWEGO REJSU

Niestety wykrakałem. Flotylla jachtów polonijnych nie przepłynie Wołgą z Bałtyku na Morze Czarne.Osiem lat temu planowaliśmy z Jurkiem Maćkowiakiem maleńki, skromny rejsik z Gdańska do Kłajpedy nietypową trasą. Chcieliśmy dostać się tam "trasą zalewową": Szkarpawą na Zalew Wiślany, dalej przez Kaliningrad, kawałeczek Pregołę pod prąd, następnie krótki odcinek kanału na północ (mijając Polessk) i tu wejście na Zalew Kuroński, skąd prosto do  Kłajpedy. Z tamtej strony mieliśmy mocne poparcie Jury Pravdina, prezesa Kaliningradzkiego Związku Żeglarskiego. Zabiegaliśmy o uzyskanie "razreszenja" kilka miesięcy. Bezskutecznie oczywiście. Byliśmy naiwni, liczyliśmy na pieriestrojkę, swobodę żeglugi przez Cieśninę Bałtijską i inne oczywistości normalnego świata. Wyciągnęliśmy wnioski i odtąd żeglujemy do cywilizowanych krajów. Tomasz Chodnik łudził się nadzieją uzyskania zgody na przejście Kanałem Białomorsko-Bałtyckim. Wybito mu to z głowy nawet delikatnie jak na tamte strony. W tym roku Tomasz żegluje tam, gdzie go chętnie widzą, szanują, podejmują. O rosyjskiej gościnności przekonało się  kiedyś małżeństwo Zatorskich, których "Urwisa 2" sztorm zagonił do Bałtijska. Swego czasu prasa donosiła o kłopotach Krystyny Chojnowskiej-Liskiewicz opuszczajacej Zatokę Ryską wprost na N.Dlatego dość sceptycznie przyjąłem w maju entuzjastyczne plany Andrzeja Piotrowskiego i Jurka Knabe. Zbyt wiele lat upłynęło od ich emigracji na Zachód. Zatarły się w pamięci doświadczenia realnego socjalizmu, który na wschód od Polski długo jeszcze będzie kanonem świadomości tamtej ludności, urzędników, władzy.Rejs nawet się nie zaczął bo po prostu był niemożliwy. Pokonanie tej niemożliwości jest i będzie przez wiele lat poza zasięgiem. A tak wogóle: po co płynąć tam gdzie nas tak bardzo nie lubią ?Niebawem napiszę Wam o "zastępczych", ambitnych dokonaniach polonijnej flotylli. Powodzenia Andrzejowi, Jurkowi i ich kompanom przesyła Don Jorge.(01.08.98)