18.03.99 Kilka tygodni temu czytelnicy strony www.zagle.silesia.pl/kulinski poznali moje uwagi do wstępnej wersji projektu Rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej - mającego zastąpić stary, anachroniczny ale dotąd obowiązujący dokument - Rozporządzenie Ministra Żeglugi z dnia 17 lipca 1968 roku w sprawie bezpieczeństwa morskich statków sportowych. Nie trudno zgadnąć iż owe uwagi nie znalazły uznania większości członków zespołu pracującego nad projektem. Nie mniej - jakiegoś śladu moich sugestii można się dopatrzyć w wersji ostatecznej, którą i teraz otrzymałem do wiadomości od Urzędu Morskiego w Gdyni. Pierwsze wrażenie to podwójna ilość paragrafów. Nie to jednak jest ważne. Od razu rzuca się w oczy redukcja rejonów żeglugi. Zamiast dotychczasowych: bałtycka, mała i wielka - autorzy projektu proponują: pełnomorska i oceaniczna. Ponadto znika coś tak śmiesznego jak portowa. Innym, nieśmiałym krokiem do przodu jest propozycja znacznego wydłużenia okresu ważności Karty Bezpieczeństwa. I na tym istotniejsze innowacje się kończą. Ze zdumieniem natomiast powitałem szereg obostrzeń, dla których nawet w statystykach wypadków morskich kapitana Adama Woźniaka nie znajduję uzasadnienia. Autorzy powołują się oczywiście na "unijne dyrektywy", których zapachu nawet trudno dotąd się dowąchać u liderów jachtingu naszego rejonu geograficznego (Szwecja, Dania i Niemcy). Argumenty w postaci wymogów hiszpańskiej Comandancia de la Marina zupełnie mnie nie przekonują, głównie dlatego ze znam tamtejsze realia. Otóż autorzy projektu żądają aby na każdym jachcie morskim był zainstalowany radiotelefon UKF a od 1 lutego 2005 radiotelefon UKF DSC. Wiąże się to z wymogiem posiadania na pokładzie uprawnionego operatora radiotelefonisty w służbie morskiej UKF. Co więcej - w żegludze pełnomorskiej (czyli w rejsie na Bornholm lub do Karlskrony) jacht musi być wyposażony w radiopławę 406 MHz lub 1,6 GHz. Aby wydatków nie było za mało rośnie ilość wymaganych rakiet spadochronowych z 6 do 12. Pozostałości starej techniki nawigacyjnej znajdujemy w WWR dla żeglugi oceanicznej. Powstrzymałem się z opracowaniem opinii do tego projektu bo wydaje mi się że prace poszły w niewłaściwym kierunku. Niewłaściwym, bo to tylko próba nowelizacji spróchniałego aktu a nie zmiana filozofii. Moim zdaniem, restrykcyjne mogą być tylko postanowienia mające zapewnić bezpieczeństwo "osób trzecich i ich jachtów". O bezpieczeństwo załogi i swego jachtu mają dbać solidarnie kapitan i armator jachtu. Koniec, kropka - takie jest moje zdanie. Czy podzielają je inni armatorzy jachtów - można spróbować zadając takie pytanie w mediach. Przy rozważaniach radzę przemyśleć kto jest dla kogo? W pracach zespołu nad wspomnianym projektem brało udział kilku kompetentnych żeglarzy. Istotnym jest to, że część "strony żeglarskiej" odcina się od treści projektu. Co więcej - wiadomym mi jest, że w tym gronie zaawansowano alternatywną wersje projektu. Dyskutowane są nadal poszczególne postanowienia. W tej chwili (26.03.99) mogę przedstawić tylko preambułę czyli coś w rodzaju "wizji ducha" proponowanego dokumentu. Myślę, że warto posłuchać co sadzą na ten temat sami zainteresowani czyli armatorzy jachtów morskich. Oto teść przekazanej mi preambuły: UZASADNIENIE do projektu Rozporzadzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej w sprawie rejestracji i nadzoru nad bezpieczeństwem żeglugi statków sportowych oraz turystycznych. Jachty sportowo-turystyczne o długości od 5 do 24 m są w Polsce traktowane tak samo jak pełnomorskie statki towarowe o pojemności dziesiątek i setek tysięcy ton. Aby jachty mogły pływać za granicę, też wymaga się od nich pomiaru pojemności rejestrowej brutto i netto, której nikt w świecie nie wymaga od jachtów, także muszą być rejestrowane w Rejestrze Okrętowym Izby Morskiej. W rezultacie jacht żaglowy podlega aż 3 organom rejestrowym (Izbie Morskiej, Urzędowi Morskiemu i Polskiemu Związkowi Żeglarskiemu) oraz co najmniej 2 z 3-ch organów inspekcyjnym (PZŻ, Polski Rejestr Statków i Urząd Morski). Tak skomplikowanej procedury rejestracyjno-nadzorczej dla jachtów sportowo-turystycznych także w żadnym kraju świata. Proponujemy zastosować wobec jachtów podobny system rejestracji i przeglądów jak dla samochodów, gdyż są to porównywalne cenowo oraz eksploatacyjnie (w większości prywatne, tak jak samochody) jednostki, służą także do transportu osób a różnią się tym, że przemieszczają się po wodzie a nie po lądzie. Samochód osobowy, aby wyjechać nim za granicę, nie musi być wpisywany do jakiegoś specjalnego rejestru. Wystarczy mu normalny dowód rejestracyjny oraz ubezpieczenie. Także przeglądy techniczne samochodów nie muszą być dokonywane aż przez 2 instytucje, abu jedna kontrolowała drugą. Podobnie jak samochód osobowy. jacht powinien posiadać jeden dowód rejestracyjny, wystawiany na podstawie dokumentu zakupu (lub protokołu zakończenia budowy indywidualnej) w oparciu o przeprowadzony przegląd techniczny. Dokument ten byłby przedłużany np. co 5 lat na podstawie pozytywnego orzeczenia z przeglądu technicznego, potwierdzający spełnienie wymagań bezpieczeństwa. Polski Związek Żeglarski prowadzi obecnie rejestrację wszystkich jachtów morskich i większości sródlądowych w Polsce, zatwierdza nazwy dla jachtów morskich i nadaje im numer za międzynarodowym symbolem literowym POL (np. POL-2176). Każdy Urząd Morski oraz Izba Morska wymagają do zarejestrowania jachtu w swym rejestrze przedstawienia dokumentu rejestracji w PZŻ gdyż to PZŻ nadaje międzynarodowe oznaczenie jachtu. Dlatego proponuje się uznanie dowód wystawiany przez PZŻ jako jedyny dowód rejestracyjny jachtów morskich i śródlądowych żaglowych, motorowo-żaglowych, motorowych i wiosłowych a także przez Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego dla wszystkich śródlądowych jachtów motorowych. Dowód ten nazywałby się CERTYFIKATEM JACHTU i byłby wystawiany oraz przedłużany co 5 lat w oparciu o dokumenty potwierdzające zakup lub zbudowanie jachtu (tylko przy pierwszej rejestracji) oraz dokument rzeczoznawcy lub uprawnione go inspektora nadzoru technicznego PZŻ, PZMWiNW, PRS albo innej uznanej instytucji klasyfikacyjnej nadzorującej jachty - potwierdzający spełnienie technicznych wymagań bezpieczeństwa. Opracował: Jerzy Maćkowiak mgr inż. bud. okrętów. kapitan jachtowy 1999-03-22 W międzyczasie (24.03.99) Polski Związek Żeglarski wystosował do Tadeusza Syryjczyka - Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej pismo następującej treści: Szanowny Panie Ministrze, Polski Związek Żeglarski jest żywo zainteresowany zmianą Rozporządzenia Ministra Żeglugi z dnia 17 lipca 1968 roku w sprawie bezpieczeństwa morskich statków sportowych (Dz.U.nr.30.poz 202). Śledzimy z niepokojem powstające projekty nowych aktów prawnych, które swoimi korzeniami nadal tkwią w ustawodawstwie dotyczącym żeglugi profesjonalnej. Polski Związek Żeglarski, reprezentujący polskich żeglarzy od dawna zgłasza konieczność odejścia od restrykcyjnego nadzoru nad żeglugą sportową i ustanowienia przepisów zgodnych z wymaganiami i praktyką Unii Europejskiej. W związku z tym uprzejmie prosimy Pana Ministra o umożliwienie przedstawicielom PZŻ uczestniczenia w tworzeniu tych dokumentów. Pragniemy przedstawić stanowisko władz statutowych Związku i zabiegać o jego uwzględnienie w opracowywanych projektach. Z wyrazami szacunku, Sekretarz Generalny Zbigniew Stosio. Wygląda to na zapowiedź nowego rozdania kart. Czytajcie kolejne meldunki z frontu tarmoszenia się o swobodę żeglugi morskiej. To zajęcie (tarmoszenie a nie czytanie - oczywiście) dla cierpliwych, konsekwentnych - wyrywających urzędniczej hydrze kęs po kęsie. Zdobądźcie się chociaż na okazanie werbalnego poparcia. Zabierajcie głos na pl.rec.zeglarstwo, przysyłajcie posty na priva. Żyjcie wiecznie! Do zobaczenia na W&W. JERZY KULIŃSKI
|