O czym stanowi jachtingowa dyrektywa Unii? 27.04.99
Tak precyzyjnie to nie Unii ale Parlamentu Europejskiego i Rady Europy. Wokół Dyrektywy Nr 94/25/EC z dnia 16.06.1994 (Dz. Urzędowy Wspólnoty Europejskiej Nr. L.164/15-38 z 30.06.94) w sprawie zbliżenia przepisów prawnych i administracyjnych państw członkowskich Unii Europejskiej dotyczącej jachtów i łodzi turystycznych narosło w naszym środowisku tyle legend, że warto w skrócie i ludzkim językiem wyjaśnić o co chodzi. To znaczy - o co chodzi to każdy wyczuwa na odległość, patrząc kto się kręci przy wdrażaniu w życie owego dokumentu. Nas, zwykłych żeglarzy interesuje natomiast ile my za to wdrożenie zapłacimy pieniędzmi, czasem, kłopotami . Postaram się w dużym skrócie przybliżyć sens owego dokumentu. Zacznijmy od terminologii. Akt nosi nazwę "Dyrektywa"
czyli wskazanie kierunku a nie obligo. W tytule znajdujemy wyjaśnienie, że wydano ją w celu "ZBLIŻENIA PRZEPISÓW" państw będących już członkami UE. Preambuła uzasadnia jej wprowadzenie:
- swobodnym przepływem towarów, usług i kapitału,
- celowością usunięcia międzypaństwowych barier utrudniających handel,
- dążeniem do zapewnienia uczciwej konkurencji,
- zdefiniowaniem podstawowych wymagań bezpieczeństwa i zdrowia na drodze "zharmonizowania norm" przy zachowaniu zasady "zachowania nieobowiązkowego charakteru", "uwzględnieniu poziomu ryzyka jako nieodłącznego elementu w przypadku jachtów", "zapewnieniu zasad przejściowych" z poszanowaniem zasady unikania "postanowień ograniczających wykorzystanie jachtów po wejściu do eksploatacji".
Dyrektywa traktuje o jachtach o długości od 2,5 m do 24 m przeznaczonych do sportu i rekreacji. Bezpośrednio dotyczy producentów jachtów i łodzi turystycznych, którzy uzyskają prawo oznaczania swych wyrobów unijnym znakiem "CE".
Załacznik Nr 1 do Dyrektywy ustanawia podstawowe wymagania bezpieczeństwa dotyczące projektowania i budowy jachtów i łodzi turystycznych:
- Kategoria "A" - oceaniczne, przeznaczone do dalekich rejsów przy sile wiatrów powyżej 8 stopni B i wysokości fali sięgającej 4 m lub więcej: jednostki w znacznym stopniu samowystarczalne
- Kategoria "B" - pełnomorskie, przeznaczone do rejsów pełnomorskich przy sile wiatru do 8 stopni B i wysokości fali do 4 m
- Kategoria "C" - przybrzeżne, przeznaczone do rejsów na wodach przybrzeżnych, w zatokach, zalewach, jeziorach i rzekach przy sile wiatru do 6 stopni B i wysokości fali do 2 m
- Kategoria "D" - na wody osłonięte, przeznaczone do rejsów na małych jeziorach, rzekach i kanałach przy sile wiatru do 4 stopni B i wysokosci fali do 0,5 m
Dyrektywa ma 15 załączników:
- Podstawowe wymagania bezpieczeństwa
- Części silników
- Oświadczenie wytwórcy
- Znak "CE"
- Wewnętrzna kontrola produkcji (moduł A)
- Próby (moduł Aa, wariant I)
- Badania typu "EC" (moduł B)
- Zgodność z typem (moduł C)
- Zapewnienie jakości produkcji (moduł D)
- Badanie wyrobu (moduł F)
- Badania jednostkowe (moduł G)
- Pełny model zapewnienia jakości (moduł H)
- Dokumentacja techniczna dostarczana przez wytwórcę
- Minimalne kryteria notyfikowania jednostek przez państwa członkowskie
- Pisemne oświadczenie zgodności
Pozornie wszystko wygląda rozsądnie, ma rzeczowe uzasadnienie troską aby Szlachetny i Najdroższy Klient mógł kupić jacht gwarantowanej jakości, absolutnie dzielny nawigacyjnie z instrukcją najbezpieczniejszej obsługi (podobnie jak żelazko), trwale oznakowany oraz aby między producentami nie zaistniała zmowa działajaca na niekorzyść Szlachernego i Najdroższego Nabywcy. Oczywiście musimy zachować najdalej posuniętą czujność aby ostatni Mohikanie społecznego żeglarstwa, którzy sprawnie przenikają do struktur wdrozeniowych nie przygotowali nam bolesnych zasadzek. Na przykład aby w wymienionej w Zał. I, pkt 2.5 "Instrukcji obsługi" nie pojawiły się wymagania dotyczące składu załogi i ich kwalifikacji lub aby pod określenie "dopuszczenie
do obrotu" nie wciągnięto naszych jachtów budowanych samodzielnie itd. itd. Skąd takie podejrzenia? Otóż Dyrektywę opracowano dla zabezpieczenia Klienta przed złym wyrobem a Producenta przed nieuczciwą konkurencją. Gdy jednak przygladam się kto u nas przy tym się kręci to widzę wyraźnie że to ani producenci, ani klienci ani urzednicy państwowi. Więc kto? Na marginesie - nasi szwedzcy i duńscy korespondenci nie zauważają specjalnego zaintersowania środowiska żeglarskiego ową Dyrektywą. Wielu z indagowanych nawet o niej nie wie. A przecież to już kraje unijne. Jakie wnioski? Czekam na Wasze głosy.
JERZY KULIŃSKI
|