Powrót na główną
stronę Skocz do
archiwum
Taki numer! Różnych przygód doświadczył nasz siwy kapitan ale tego, co wydarzyło się 19 kwietnia 2000 w australijskim porcie Darwin nikt nie mógł się spodziewać. Jacht "Lady B" zawinął do portu. Na nabrzeżu już czekali celnicy i Krzysztof był pewny, ze nie zabiora mu wiecej niż pół godziny (wliczając w to wypełnienie deklaracj, że nie ma broni, narkotyków, blindziarzy itd.). Tymczasem celnicy zabrali sie do roboty. Czy Krzysztof wygladał podejrzanie, czy ktoś podpuścił celników, czy samotny rejs siwego, spalonego słońcem Europejczyka na takim pieknym jachcie wydał się im niewiarygodnie daleki - tego dotad nie ustalono. Fakt, faktem - obsecyjnie drobiazgowa kontrola zawartosci jachtu trwała... 24 godziny! O determinacji celników szukających (czego?) świadczy to że jacht został... wyciągnięty z wody w celu dokonania ogledzin podwodnej częsci kadłuba. Celnicy pożegnali Krzysztofa z obliczmi przegranych zawodników. Krzysztof stracił zainteresowanie portem Darwin i okolicami i po kilku dniach przeznaczonych na naprawy osprzetu i po zaprowiantowaniu ma zamiar wyruszyć dalej. Ośrodek Śledzenia Rejsu "Lady B" kolejny raz dziękuje stacji radiowej Roberta Krasowskiego za łaczność z kpt. Krzysztofem Baranowskim. Jednocześnie przypominam numer faxu na ktory mozna slac listy i pozdrowienia do Krzysztofa: Cullen Bay Marina (08) 8981 2177. e-mail: r&[email protected] |
||
Napisz do autora informacji w serwisie |