Powrót na główną stronę     Skocz do archiwum

Liberał przeciwko liberalizacji?    16.12.2000


Do czego to doszło, aby facet mający opinię nieumiarkowanego, fanatycznego, ba ...ortodoksyjnego liberała, czyli niżej podpisany skrzywił się się na propzycję Komisji Szkolenia - rozszerzającą zakres uprawnień "morsa" czyli jachtowego sternika morskiego ?
Szkoleniowcy przedstawili projekt zmian, zawierający szereg propozycji. Między innymi proponują powrót do koncepcji określania wielkości jachtu za pomocą konkretnego i bezdyskusyjnego parametru jakim jest długość kadłuba a nie powierzchnia ozaglowania. Na takim stanowisku stała od początku dyskusji nad patentami Główna Komisja Morska PZŻ (tak to się kiedyś nazywała ta komisja). I tak szkoleniowcy proponuje się zastąpić limit powierzchni 40 sq m żagla - długością 12 metrów kadłuba. Zamiana sposobu określania wielkości jachtu jest logiczna i to mi się p o d o b a. Te 40 sq m to jacht mniej więcej "MILAGRO V" - czyli Lc = 9,15 m.
Szkoleniowcy idą dalej i proponują zastąpienie 80 sq m żagla - długością 24 metra kadłuba. I tu już mój liberalny entuzjazm ustępuje przed zdrowym rozsadkiem. Otóż moi mili: ja wiem, że Komisje Kapitańskie pozbawione legionów aspirantów do patentu kapitańskiego przeniosły swe uczucia na kandydatów na "morsów". Ale nie przesadzajmy - jednostka 24 metrowa nie jest jachtem (mimo że wygodnie go tak rejestrować). Jest statkiem i to napewno nie "pleasure craft" ale pojazdem zakamuflowanego biura morskich podróży. Takie coś prowadzi się za pieniądze i pieniężnymi są ewentualne konsekwencje. Ani armatorom owych statków ani "morsom" taki zapis nie jest potrzebny. Co więcej - taki zapis może bardzo zaszkodzić procesowi konwalidacji polskich patentów w innych państwach. Po prostu przestraszą się. Nie wiem też jaki wpływ miałaby taka poprawka na wynik starań o prawo wystawiania ICC. Podejrzewam, że także negatywny. Jestem liberałem i nim będę do śmierci ale pewne ruchy wydają mi się podejrzane. Tak - patenty "żeglarzy profesjonalnych" jak i przenoszenie swobody żeglugi na statki brzydko pachną. Bo przecież wiecie - jak nie wiadomo o co chodzi to z pewnością o... i to lewe. Nie chcę się domyślać za dużo ale taka liberalizacja niczego ludziom nie daje a moze sporo zaszkodzić.
W propozycjach Komisji Szkolenia znowu dużo o stażach. Co uznawać, a czego nie. Dużo zapisów - to znowu ten diabeł siedzący w szczegółach. Nie czepiam się ale wątpię czy warto. Przecież nadchodzą z zagranicy niepokojące sygnały o gwałtownej deprecjacji chluby PZŻ - polskich patentów, na które nie chcą wyczarterować jachtów w jakimś tam Vigo . Nie chcą naszych pieniędzy? Wreszcie - bumerang. Znowu powracają propozycje obowiązkowego posiadania Książeczek Żeglarskich. Mam Książeczkę Żeglarską, wpisuję tam wszystkie rejsy. To mój pamiętnik, a w razie potrzeby (nieprawdopodobnej - tzn. wyczarterowania jachtu) to moja ksiązeczka rekomendacyjna. Ale na miłość Boską nie zmuszajcie ludzi do kupowania ksiązeczek w Związku, zwłaszcza tych niezrzeszonych, których przybywa. Nie wystarczy wam, ze muszą uzyskać (i uiścić) lub wymienić związkowy patent ? Ja wiem, są jeszcze tacy szkodnicy, którzy pragną przywrócenia "Regulaminu służby morskiej" i Kart Pływackich (w par. 12 jest mowa o "umiejętności pływania") ale mam nadzieję, że nie zostali wybrani delegatami na wiosenny sejmik.
Żyjcie wiecznie! Wasz Jerzy Kuliński (liberał)



Napisz do autora informacji w serwisie


Hosting, serwery, konta www