Powrót na główną
stronę Skocz do
archiwum
Stały Czytelnik mojej strony polemizuje z tonem korespondendencji kpt. Jerzego Knabe z Londynu. I mimo szpilek wbijanych obu Jurkom - korespondencja Krzysztofa mnie cieszy. Cieszy, bo pokazuje że młodzież wbrew temu co się o niej pisze i co ona sama "deklaruje" jest przywiazana do ideałów i wartości. Sarkastyczny ton londyńskich korespondencji oraz moich komentarzy wynika przecież tylko z nabywanej przez dziesięciolecia frustracji. Czyli nie jest więc tak źle! WESOŁYCH ZDROWYCH ŚWIĄT oraz RADOŚCI W ŻEGLOWANIA W NOWYM ROKU. Żyjcie wiecznie! Wasz Jerzy Oto polemiczna korespondencja Krzysztofa Ozimka: Szanowny Panie Kapitanie! Jako zagorzaly kibic regat oceanicznych z uwaga sledze informacje pojawiajace sie w panskim serwisie. Generalnie jest super! Jednak z wypowiedziami Pana Jerzego Knabe nie do konca moge sie zgodzic. Przesylam wiec swoje dwa grosze na ten temat. Jesli uznacie Panowie moja wypowiedz za zbyt agresywna to bez urazy :) Z powazaniem - Krzysztof Ozimek Szanowni Panowie Kapitanowie! Trochę opamiętania! Żeglarstwo regatowe to nie tylko kasa i "medialna sensacja dla konsumentów"! A czytając londyńskie relacje Pana Jerzego Knabe odnoszę wrażenie, że tak właśnie jest. Żeglarze oceaniczni i organizatorzy regat są w nich przedstawieni jako bezwzględni, żądni pieniędzy krwiopijcy. Skąd tyle żółci i chęci deprecjacji osiągnięć zawodników? Czy romantyzm się już dzisiaj nie liczy? Ostatni tekst: "Vendee Globe - ciarki na plecach" przelał kielich goryczy i zmusił mnie do napisania tego tekstu. Mam nadzieję, że autor serwisu będzie na tyle uprzejmy i zamieści go na swojej stronie. Oczywiście prawdą jest, że regaty oceaniczne wymagają dużych nakładów finansowych. Ale nie chodzi tu o kasę tylko o wspomniany właśnie romantyzm. Przykłady? Proszę bardzo! 1. Ellen MacArthur, 24-letnia uczestniczka trwających właśnie Vendee Globe, chodząc do szkoły, chomikowała pieniądze, które dostawała od rodziców na obiady by kupić swą pierwszą łódkę. Mając 18 lat opłynęła Wielką Brytanię i zdobyła nagrodę Rejs Roku. Następnie bez grosza przy duszy wybrała się do Francji by zdobyć jacht do startu w Mini Transat. Udało się - jej 6,5-metrowa łupina dopłynęła do mety na 17 miejscu. A przecież nie miała pieniędzy a jedynie marzenia. Nic dziwnego, że w końcu zaopiekował się nią Kingfisher. 2. Raphael Dinelli, żeglarz francuski zapytany o niebezpieczeństwa grożące w Vendee Globe: "Start w tych regatach jest dla nas spełnieniem marzeń całego życia i dlatego jesteśmy gotowi zapłacić za tę możliwość każdą cenę. Nawet tę najwyższą". A wie co mówi. W poprzedniej edycji jego łódź zatonęła a żeglarz znalazł się na tratwie, która także zaczęła tonąć. W ostatniej chwili, po 36 godzinach walki z huraganem, uratował go Pete Goss. Był wtedy bohaterem. 3. Dziś wydaje się, że wszyscy są przeciwko niemu i czekają na jego potknięcia. Przygotowując się do Race 2000 podjął wraz z konstruktorem Adrianem Thompsonem olbrzymie ryzyko. Zbudowali jacht, który znacząco wyprzedza swoją epokę. Niestety, jacht został poważnie uszkodzony podczas rejsu wokół Wielkiej Brytanii i nie weźmie udziału w The Race. Jednak Pete się nie poddaje. Jego motto: "Dare to dream!" przyspożyło mu tysięcy przyjaciół na całym świecie a Philips osiągnie "value for money" niezależnie od dalszego biegu wydarzeń. Uczucia sympatyków Gossa doskonale wyraziła jego 12-letnia córka na liście dyskusyjnej zespołu Team Philips: "I'm proud of my daddy. It's better to have tried and failed than not to have tried at all!". 4. Mike Golding. Twardziel jakich mało, opłynął świat nie jeden raz. Tegoroczne Vendee rozpoczynał z tygodniowym opóźnieniem, po tym jak złamał się maszt na jego Team Group 4. Nie ma żadnych szans by wygrać regaty a jednak kiedy wypływał, do Les Sables d'Olonne przyszły tysiące kibiców. Zgotowali mu owację na stojąco, aż się biedak popłakał ze wzruszenia. Mógłbym Czytelników obsypać tysiącem podobnych przykładów, lecz nie o to chodzi. Żeglarstwo regatowe nie jest w Polsce sportem nazbyt popularnym i teksty pisane z nastawieniem jakie prezentuje Pan Knabe z pewnością nie przyczynią się do poprawy tego stanu rzeczy. Tym większe słowa uznania dla Romana Paszke i jego załogi. Udało im się przygotować do tych arcytrudnych regat w czasie gdy z listy startowej znikały kolejne sławy światowego jachtingu. Gratulacje dla Warty i Polpharmy, za włączenie się w ten ambitny projekt. Nie zapominajmy też o Mateuszu, któremu w Sydney po prostu się nie udało! Ani o Karolu Jabłońskim, który myśli o Pucharze Ameryki. On z pewnością ma odwagę marzyć! PS. Wiadomość z ostatniej chwili: Yves Parlier, od początku płynący w czołówce Vendee Globe, traci maszt, gdy jego jacht wbija się dziobem w potężną falę na Oceanie Południowym. Wszyscy kalkulują za ile dni dotrze do Perth w Australii. Jednak Yves stawia awaryjny takielunek i ogłasza plan dotarcia z powrotem do Francji bez pomocy z zewnątrz! Jeśli tylko wystarczy żywności... Z poważaniem, Krzysztof OZIMEK, [email protected] |
||
Napisz do autora informacji w serwisie |