Powrót na główną
stronę Skocz do
archiwum
Obaj JK, czyli Jerzy Knabe i Jerzy Kuliński pożeglowali - zostawiając Czytelników strony www.kulinski.zagle.pl z niedokończoną opowieścią o niewiarygodnych przygodach Asi Pajkowskiej na tegorocznych TARS. Przepraszamy, właśnie wróciliśmy i oto oczekiwany "Happy end". Donosi kpt. Jerzy Knabe z Londynu: Asia Pajkowska z YKP Londyn doplynela do Newport w poniedzialek 3-go lipca w czasie 29 dni, 9 godzin. Zajela 4-ta pozycje w swojej klasie (mono 4 ). Byla na mecie jako 32-ga w ogolnej klasyfikacji na 71 startujacych z ktorych 40% (28 jachtow) wycofalo sie z regat z racji uszkodzen spowodowanych piecioma nizami na trasie. Atlantyk fundowal rowniez w tym roku siegajace wyjatkowo daleko na poludnie gory lodowe, zamarzajaca mgle, okresy ciszy i upalow . Na pokladzie NTOBMIFUTI tez byly awarie, wycieczki na maszt , 9-cio godzinne szycie podartych zagli, problemy z falem foka (srednio 6 zmian zagli na dobe), bolesne uszkodzenie zeber spowodowane upadkiem na stol nawigacyjny doprawione upadkiem na kabestan... Asia zdazyla w sama pore na ceremonie rozdawania nagrod dnia 4-go lipca, gdzie otrzymala niespodziewana nagrode w postaci wygrawerowanej karafki. Stwierdzila, ze udzialem w TARS spelnila swoje marzenie i sama jest ciekawa jakie bedzie nastepne... 13 lipca NTOMBIFUTI wyruszyl w rejs powrotny, juz zalogowy, do Salcombe, UK Komentarz końcowy - to jest sport. Żaden szmal, żadne Ferrari czy Masserati ale karafka z wygrawerowaną dedykacją. JK(2) |
||
Napisz do autora informacji w serwisie |