Powrót na główną stronę     Skocz do archiwum

Bez złudzeń!    28.02.2001


Nasz Czytelnik, którego romans z żeglarstwem trwa już 38 lat pisze szansach dostosowania się Związku do oczekiwań żeglarzy. To kolejny głos przedsejmikowej dyskusji. Smutny akcent listu to ponura satysfakcja starego żeglarza, że ...... ludzie odwracają się od PZŻ. Jerzy Kuliński


Witaj Jurku. Przeczytałem na Twojej stronie wszystkie wiadomości, zamieszczone od 11.2.2001. Muszę Ci powiedzieć, że serce mi się raduje, ale nie od tego przedsejmikowego gadania - bo to było zawsze, przed każdym Sejmikiem. Serce mi się raduje z innego powodu. Zaobserwowałem, że coraz większa rzesza "starych" żeglarzy odwraca się od Związku. Od kapitanów do żeglarzy. Kiedyś rozumiałem żeglarzy, sterników jachtowych, że porzucali szeregi. Nie mieli perspektyw. Rozumiałem kapitanów i sterników morskich,którzy na wszelki wypadek pozostawali na liście płacących klubowe składki -"A może mi się kiedyś to przyda". Rozumiałem też i tych co to z wielkiej, długoletniej miłości trzymali się Związku. Sam do takich należę. Zaczynając w 1964 roku przygodę z żeglarstwem, jeszcze w Lidze Przyjaciół Żołnierza w Olecku, później klubie PZŻ-u; nie przypuszczałem, że za trzydzieści parę lat będziemy rozmawiać o Związku w kategoriach: "kto nie jest z nami jest przeciwko nam";że organizacja stanie się niepotrzebna dla własnych członków; że może przyjdzie nam stawać przed dylematem całkowitej likwidacji Polish Yachting Association, której logo z dumą nosiłem na krawacie przez tyle lat, nosiłem, bo już nie noszę.

Dużo jest obecnie głosów o potrzebie założenia "konkurencyjnej" organizacji reprezentującej autentycznie interesy żeglarzy prywatnych, tych z P-20 i tych "dalekomorskich". Podoba mi się list kpt.Wojciecha Kmity. To kolejny wybitny żeglarz, który nie widzi możliwości reformowania PZŻ. I ma rację (to moja opinia). Ta pozostałość po PRL-u ma głębokie korzenie, dlatego jest tak trudno o jakiekolwiek zmiany. Nie chcę pisać po imieniu, ale mam wrażenie, ze wraz z powrotem własności prywatnej - wielu działaczy myśli, że nadal maję pełne prawo rozporządzać majątkiem PZŻ , jak swoim własnym. PZŻ przypomina mi obecnie wielką firmę do robienia dużych pieniędzy. Sponsorzy, dotacje, fundacje. Wiadomym jest,że bez sponsorów żeglarstwo sportowe nie przeżyje, a że przy tym uchowa się paru "działaczy"... Pozycja monopolisty jedynie sprzyja. Nonsensem więc byłoby zabijać dojną krowę.Jakiekolwiek zmiany są więc "nie po linii i nie na bazie". Nie łudźmy się więc, że kolejny Sejmik przyniesie nowego Prezesa, który "będzie z nami". Prezesa, który odmłodzi "starego dziada". Nie będzie nowego PZŻ-u! Nie będzie, bo być nie może! Mieć za to będziemy wielkie szczęście, jak "odpuszczą" i powstanie nowy dział np: "cruising" i pozwolą nam na "to" czy "owo".

Drogi Don Jorge. Mieszkasz w Trójmieście. Popatrz na Zatokę, na redę Gdańska, czy Gdyni. Pustka! Nie ma statków, nie ma żagli. W Gdyni, na przeciwko reprezentacyjnego bulwaru, na przeciwko chluby polskich marynarzy - "Daru Pomorza" stoją zardzewiałe statki, które za chwilę się przewrócą. Nasi posłowie, ministrowie, premierzy - wszyscy zapomnieli, że mamy MORZE. Nasi ojcowie krew przelewali za dostęp do Bałtyku, a dzisiaj nikogo to nie interesuje. Nie łudźmy się więc, że ktoś się ujmie za garstką żeglarzy. W epoce "drapieżnego kapitalizmu" liczy się tylko pieniądz!

Sugestia kpt.W.Mity jest więc jak najbardziej na czasie. Trzeba wyłonić z nas ludzi odważnych, przedsiębiorczych, a przede wszystkim zdeterminowanych. Trzeba im dać "dobre słowo na drogę i dudki" i niech działają. Droga będzie długa i skomplikowana;myślę jednak,że będzie i tak krótsza niż ciągłe próby reformowania rzeczy niereformowalnych. My starzy będziemy mieć wreszcie satysfakcję, że coś się ruszyło, a młodzi wolne wyjście na morze.

Żyj wiecznie Don Jorge, to może doczekasz czasów innych, lepszych.
Pozdrawiam serdecznie. Bogusław Pazorek. [email protected] A to adres od PN do PT. [email protected]



Napisz do autora informacji w serwisie


Hosting, serwery, konta www