D R O G I   W O D N E   N A   Z A L E W

SZKARPAWA, WISŁA KRÓLEWIECKA, NOGAT, ELBLĄŻKA  i  PASŁĘKA

 

Jak dotrzeć do Zalewu Wiślanego drogami kołowymi wie każdy, kto dysponuje najzwyczajniejszą mapą samochodową. Transportujący jacht na przyczepie samochodowej interesują się tylko miejscami, gdzie najwygodniej da się  łódkę zwodować. Takich miejsc nie jest wiele. Najwygodniejszą pochylnią dysponuje port jachtowy Krynicy Morskiej. Innym problemem jest miejsce bezpiecznego (a niezbyt rujnującego kieszeń) zaparkowania samochodu i przyczepy. Ale o problemach wodowania i parko-wania czytajcie w opisach poszczególnych portów i przystani.

Większość jachtów żeglujących po Zalewie Wiślanym przybywa tam o własnych siłach, czyli na własnej stępce. Na Zalew Wiślany prowadzi wiele dróg wodnych. Nie wszystkie różami są usłane bo różnych kolców napotkacie po drodze sporo. Chodzi tu nie tylko o nieoznakowane płycizny, różnego rodzaju przeszkody podwodne, wodorosty oraz rozległe połacie wody pokryte zwięzłymi dywanami rzęsy wodnej ale także liczne mosty zmuszające do kładzenia masztu lub wielodzinnych oczekiwań na otwarcie lub podniesienie przęsła. Nawet lina promu nie zawsze opada, gdy jacht się zbliża. Pod tym względem ostatnie lata nie wiele zmieniły na lepsze w żegludze śródlądowej.

Na Zalew Wiślany praktycznie dopłynąć można tylko od strony polskiej. Teoretyczna możliwość przepłynięcia przez wody rosyjskie trafnie obrazuje powiedzenie: szukasz guza - wstąp na chwilę. Zdecydowanie odradzamy wybór takiej trasy. Nie płyńcie tam, gdzie nie jesteście dobrze widziani. W przeciwnym razie narażacie się na mnóstwo, różnych zagrożeń. Od nieuprzejmości i połajań do najpoważniejszych. Po prostu nie jesteśmy tam gośćmi pożądanymi. Żeglujemy dla przyjemności a nie dla kłopotów.       O problemie "nieszkodliwego przepływu" czytajcie także w rozdziale "Wczoraj - dziś - jutro Zalewu Wiślanego"


Wschodni awanport dużej śluzy w Przegalinie.    (fot. K. Surgoft)

 
Głównym szlakiem prowadzącym na Zalew Wiślany jest trasa z Gdańska. Jest to odległość 25 Mm (dla szuwarowców 46 km), którą praktycznie można pokonać w ciągu jednego dnia jeśli precyzyjnie dopasujecie harmonogram żeglugi do momentów (dosłownie momentów !!!) otwierania mostów i śluzowań oraz gdy silnik waszego jachtu nie będzie kaprysił a wiatr nie będzie zbytnio utrudniał zadania.


Most pontonowy w Drewnicy.

 Najkorzystniej rozpocząć wyprawę wieczorem od oczekiwania w Sobieszewie na otwarcie mostu pontonowego. Teraz, kiedy otwierany jest silnikami elektrycznymi łatwiej o decyzję otwarcia. Regulaminowymi porami otwierania mostu są godziny 0900, 1300,

 


1600 oraz kiedy zbierze się 10 jednostek. Rzeczywistość jest różna. Oczekiwać na otwarcie mostu można na kotwicy, krążąc na jego przedpolu lub cumując do nabrzeża Górek Wschodnich położonego w połowie drogi między narzutowymi ostrogami północnego brzegu a mostem. Do czasu przeprowadzenia remontu obu kei przymostowych - radzimy tam nie cumować. Dobrze jest wykorzystać wieczorny kurs pchacza z barką wywożącą fosfogipsy do Wislinki lub transport popiołów na składowisko w starorzeczu Martwej Wisły w Przegalinie. Bezpieczniej jest przechodzić otwarte przęsło mostu za (tuż za) barką, statkiem lub zestawem pchanym a nie podkładać się przed dziób. Także zalecamy baczną obserwację, co się dzieje po przeciwnej stronie aby nie doszło do kolizji. Oczekując na przejście bacznie obserwujcie czy statki dla, których most jest otwierany nie pojawia się na horyzoncie. Czasami wydają one donośne sygnały dźwiękowe - czasami nie. Ostatecznym sygnałem do podniesienia kotwicy lub odcumowania jest łomot brutalnie odrzucanych przez obsługę płyt stalowych (pokrywających łączniki między pomiędzy przęsłami stałymi a otwieranym).

 

Obrotowy most kolejowy w Rybinie  w stanie otwartym.

 

Po przejściu mostu można przenocować na kotwicy w rejonie spłyceń poza torem wodnym przy brzegu południowym. Warto palić światło kotwiczne. Ekonomicznym rozwiązaniem iluminacji jest naftowa lampa szalupowa lub zwykły "nietoperz" zwany też "wozówką". To tylko ćwierć litra nafty". Nie warto płynąć po ciemku bo śluzę w Przegalinie uruchamia się dopiero od godziny 0700. Jeśli jeszcze do zmroku godzina to warto jechać dalej z zamiarem przenocowania przed śluzą.

Przy okazji warto wspomnieć, że formalna granica pomiędzy morskimi wodami wewnętrznymi a śródlądowymi drogami wodnymi przebiega w miejscu tablicy "11,0" (jedenasty kilometr Martwej Wisły). To przede wszystkim sprawa odmiennego oznakowania szlaku. Lewy brzeg oznaczany jest czerwonymi walcami, przeciwny - zielonymi stożkami. Dzięki reformie oznakowań - polegającej na unifikacji kolorów i kształtów znaków żeglugowych rzek i mórz w rejonach panowania systemu "A" (IALA) wyeliminowana została istniejąca przez dziesięciolecia  możliwość pomyłek nawigatorów w tej kwestii.

Od mostu w Sobieszewie do śluzy w Przegalinie to nieco ponad 3 Mm (ok. 6 km.). Spokojniutko godzina jazdy na silniku. Po drodze, na południowym brzegu zobaczycie miniaturkę świętej góry Japończyków. Biała góra fosfogipsów czyli odpadów poprodukcyjnych gdańskiej fabryki nawozów fosforowych. Latami uważano że od niej pochodzi takie stężenie fluoru w okolicy. Teraz okazało się, że przyczyny należy szukać zupełnie gdzie indziej. Już wkrótce ruszą roboty rekultywacyjne czyli pokrywanie białej góry osadami z oczyszczalni ścieków. Nawigując Martwą Wisłą, zwłaszcza jachtem balastowym trzymajcie się nurtu. Nie ścinajcie łagodnych meandrów koryta. Może być za płytko.

Nie zalecamy nocowania przy ramie odbojowej przed samą śluzą (nową, ta po południowej stronie) bo w nocy może was coś przygnieść lub potrącić. Nad śluzą od strony Wisły przebiega mostek drogowy o świetle 7,7 m nad poziomem 5,00 wodowskazu. Stany wody mogą być różne. Trzeba o tym pamiętać i nie podejmować ewentualnej decyzji dopiero w komorze śluzy. Kiedy brakuje "tylko - tylko" kapitanowie jachtów klubowych praktykują przechylanie jednostek. Tym, którzy pływają na własnych po prostu kładą maszty przed śluzą. Śluza jest czynna w dni powszednie od 0700 do 1900 a w dni świąteczne od 0900 do 1700. Aby opłacić śluzowanie trzeba wspiąć się wysoko po stalowej drabince albo i dwóch. Opłaty umiarkowane kilkuzłotowe od każdej śluzowanej jednostki (nie tak, jak dawniej - kiedy śluzowało się z barką "za friko").

     Wyjście na Wisłę powinno być podjęte po rozpoznaniu co się tam dzieje. Przy silnych wiatrach północnych falowanie może być groźne. Wiatr - kontra prąd to wysoka fala. Jeśli maszt leży na nożycach to sprawdźcie czy jest dobrze przywiązany.

 Obrotowy most kolejowy w Rybinie w położeniu otwartym dla żeglugi.  (fot. Marek Opitz. )

     Pamiętajcie, że w nurcie głęboko ale prąd silny. Przy brzegach odwrotnie. Jeśli zobaczycie "cofki" to ostrożnie z głębokościami. Płynąc pod prąd Wisły macie do pokonania 3 Mm do śluzy           w Gdańskiej Głowy. Przy wchodzeniu do kanału przed śluzą pamiętajcie o rozsądnej poprawce na dryf. Doświadczenia tu zdobyte będą na wagę złota przy zawijaniu do Cuxhaven. Wysokość kładki nad śluzą w Gdańskiej Głowie (od strony Wisły) wynosi 9,4 m. Kiedyś  kładka była otwierana. Teraz tak samo jak     z mostami Siennickim i Kolejowym na Przeróbce. Godziny funkcjonowania śluzy jak w Przegalinie, z tym że operator mieszka tuż przy śluzie i w razie poważnych kłopotów negocjacje są możliwe.

   

 

Za śluzą jesteśmy już na Szkarpawie - oryginalnej rzece bez prądu. Głębokości rzędu 2,5 m w "nurcie". Do mostu pontonowego w Drewnicy nieco ponad półtora mili (ok. 3 km.). Gdyby przyszło wam nocować przed mostem to nie wchodźcie dziobem na piasek brzegu. Bywa, że woda opadnie i obudzicie się z jachtem na plaży dookoła. Przed laty, kiedy powstawało pierwsze wydanie locji żeglarskiej o Zalewie Wiślanym - most w Drewnicy cieszył najgorszą sławą w całym kraju. Nieróbstwo, opilstwo, chamstwo, złośliwość i pazerność obsługi otwieranego wówczas ręcznie mostu było wyjątkowe. Dla mostowych widok jachtów stanowił prowokację, wyzwanie i obrazę dla ich "ciężkiego trudu" i marnej zapłaty. Pamiętamy nasze przerażenie kiedy po zacumowaniu obok pakamery śluzowych zobaczyliśmy kilka bezwładnie poroz-rzucanych ciał na ziemi. Chryste - kto ich wystrzelał ? Ale krwi nie widać. Odwracani na wznak charczą. Butelki i resztki jadła dookoła. Poszliśmy spać na jacht. Wiedzieliśmy, że tego dnia mostu w Drewnicy nie pokonamy. Nierzadko hardym ("skąpym") żeglarzom i dobę przychodziło wyczekiwać w stanie stałego i najwyższego pogotowia bo błyskawiczne zamykanie mostu tuż za statkiem stanowiło najlepszą zabawę śluzowych.

Czasy się zmieniają i mimo, że most w Drewnicy nadal w rękach administracji państwowej widać pewien postęp nie tylko techniczny ale i w zrozumieniu podstawowych obowiązków personelu. Most otwierany jest mechanicznie (i to w odwrotnym kierunku jak poprzednio). Regulaminowe godziny otwierania dla "jednostek sportowych" to 0930 oraz 1330. Inni pracownicy, inna rozmowa, inna technika. W rozmowie przeprowadzonej jesienią 1999 roku operatorzy zapewniali mnie że otwierają  most jak kilka jachtów się zbierze. Weryfikujcie tą deklarację. Jednak ta zła sława mostu w Drewnicy nadal żyje we wspomnieniach. Czegoś tu brak na zatarcie  wspomnień.

Most w Drewnicy jest niski. Mogą pod nim się przecisnąć tylko takie drobnoustroje, których wysokość nad wodą nie przekracza 1 metra. I nic tu nie da oczekiwanie na niską wodę... W Drewnicy (850 mieszkańców, w tym znany w okolicy żeglarz Zbigniew P.) jest ośrodek zdrowia, poczta, zabytkowy wiatrak, restauracja, sklep wielobranżowy i przystanek autobusowy.

 Zabytkowy most nad Wisłą Królewiecką nie jest już otwierany.

    Dalej Szkarpawa meandruje. Dostępu do brzegu bronią rdesty, trzciny, tataraki, grążele i wszechobecna rzęsa. Poszerzające się miejscami koryto rzeki zachęca do stanięcia na postój. Przestrzegamy przed wchodzeniem jachtu między grążele. Może się okazać że żaden silnik, żadna kotwica, żaden "pych" nie wystarczy do samodzielnego opuszczenia pułapki. Tylko inny jacht, z odpowiednio mocnym silnikiem oraz umiejętność dalekiego miotania rzutką może być wybawieniem.

 Czynny (otwierany) drogowy most nad Szkarpawą w Rybinie.

Jeśli płyniecie pod żaglami to porzućcie złudzenia, że obecny "wmordęwind" za następnym zakrętem rzeki okaże się co najmniej bajdewindem. Wiatr nad Szkarpawą zawsze wieje (i kręci) wzdłuż koryta rzeki. W więc albo "w mordę" albo "fordziak". Żadnych półwiatrów ! 

Szkarpawa to rzeczywisty tor przeszkód. Następną przeszkodę stanowi zabytkowy obrotowy most kolejki wąskotorowej (Nowy Dwór - Stegna) w Rybinie. Na (nasze) szczęście PKP "zwiera szeregi" a więc most stoi otwarty. Ma mechanizm otwierania ręcznego. Światło mostu 3,0 m. Kiedyś stawką otwarcia mostu było "pół bańki". Zaraz za mostem kolejowym musicie podjąć decyzję. W lewo odbija koryto rzeki o nazwie Wisła Królewiecka. Kiedyś, kiedyś - główna droga prowadząca statki idące przez Zalew Wiślany do Królewca. Ma długość około 6 Mm (ok. 11,5 km). Od lat coraz bardziej spłycający się i zarastający szlak wodny, na którym można spotkać tylko wyjątkowych smakoszy dziewiczej przyrody, podróżujących raczej kajakami (wiosła dużo sprawniej dają radę wodorostom). Dlatego też oba zabytkowe mosty Wisły Królewieckiej nie są obecnie otwierane. Światło  mostów (Rybina i Sztutowo) - 2,7 m.  Koryto rzeki często zmienia szerokość, co nadaje jej wyjątkowej malowniczości. Światło nawigacyjne na ujściu rzeki do Zalewu jest zdemolowane.

Kontynuując żeglugę Szkarpawą natraficie (jeszcze w obrębie Rybiny) na drogowy most zwodzony, który otwierany jest dla barek, statków i pchaczy. Otwarcie mostu dla jachtu wymaga negocjacji. Raczej łatwych, bo most podnoszony jest mechanicznie i sprawnie. Jeśli położony maszt nie wystaje nad wodę więcej niż 2,3 metra możecie próbować delikatnego przeciągnięcia się siłami rąk (nie silnika !). Zwracamy uwagę na tą operację bo wahania poziomu wód mogą stanowić istotne zagrożenie dla lampy topowej, wiatromierza, anteny UKF itp.

Po drodze do ujścia Szkarpawy do Zalewu Wiślanego napotkacie jeszcze dwie napowietrzne linie elektryczne wysokiego napięcia. Nie znana jest nam wysokość, na jakiej przebiegają przewody. W każdym razie duży rozstaw masztów powoduje, że zwisy przewodów odbierane są jako niepokojące. W Osłonce, przed ujściem Szkarpawa łączy się z ujściem Nogatu, który dołącza pod kątem prostym od strony południowego brzegu. Wyjście na Zalew jest oznakowane pławmi, wąskie i dokładnie obstawiane sieciami z obu stron.

Z Wisły, od strony Malborka do Zalewu można dopłynąć Nogatem. Początek obecnego Nogatu, połączony z Wisłą krótkim kanałem, znajduje się przy Cyplu Mątowskim - obok miejscowości Biała Góra. Kanał ma śluzę o tej samej nazwie. Jest to punkt zborny jachtów z Bydgoszczy, Płocka a nawet tych ambitniejszych z Zalewu Zegrzyńskiego. To pierwsza z czterech śluz Nogatu. Wymiary komór wszystkich śluz są jednakowe: długość 56 m, szerokość 9,6 m, głębokość 3,0 m. Do śluzy najpierw wchodzą statki, później jachty a na końcu kajaki i łódki. To ma sens. Śluzowanie jest płatne. Śluzowi pracują od 0700 do 1900 w dniach roboczych oraz 0900 do 1700 w dniach świątecznych.

Do Nogatu wpływa także rzeczka Renawa (Liwa). Podobno można nią spłynąć aż z Kwidzyna. Nie próbowaliśmy -  bo ten ciek wodny wyglądał nam przy ujściu raczej na szlak kajakowy i to przeznaczony dla wyjątkowych zapaleńców.

Nogat to rzeka o długości 62 km o minimalnej prędkości prądu wody. Dawniej było to jedno z 3 głównych koryt ujścia Wisły do morza. W roku 1915 śluza Biała Góra odcięła Nogat od swobodnego przepływu wód wiślanych. Pewna ilość wody przelewa się się jazem. W roku 1917 zakończono kanalizację koryta oraz oddano do użytku pozostałe śluzy: Szonowo, Rakowiec i Michałowo. Latem "dostawy" wody z Wisły są większe, co zapewnia głębokość nawigacyjną 1,8 m między śluzami. O poziom wody poniżej Michałowa dba Zalew. Zazwyczaj jest to 2,5 m. Różnica poziomów średnich wód Wisły na wysokości Białej Góry i Zalewu Wiślanego wynosi 7,58 m.

 

Po przepłynięciu 14, 5 km (7,82 Mm to dla tych co mają GPS, na rzece raczej nie patrzcie na wskazania logu) traficie na śluzę Szonowo. Malbork leży 23.8 km poniżej Białej Góry. Tuż za nim śluza  Rakowiec (km. 23,95 czyli 12,9 Mm). Na 38,6 kilometrze (20,8 Mm) ostatnia śluza - Michałowo. Na 51,8 km (28 Mm) traficie na odchodzący w kierunku wschodnim Kanał Jagielloński. Prowadzi do Elbląga. Początek kanału to permanentnie otwarte wrota przeciwpowodziowe. Zamierzający wejść do Kanału powinni nadać dźwiękowy sygnał ostrzegawczy, o czym przypomina właściwa tablica na brzegu.

Płynąc dalej należy bacznie wypatrywać promu kursującego pomiędzy Wyspą Nowakowską a "lądem stałym". Tablice ostrzegawcze są na miejscu, sam prom chowa się dość głęboko w nadbrzeżnych zaroślach. Kiedyś, kiedyś, długo przed pracami nad pierwszym wydaniem "Zalewu", kiedy byliśmy na etapie jeziorakowej żeglugi "szuwarowo-bagiennej" omal nie powie-siliśmy się na nie opuszczonej linie, która podczas płynięcia pod słońce była zupełnie niewidoczna. Wyłożony do oporu ster na burtę w ostatniej chwili uratował nas od katastrofy. Nie mieliśmy jeszcze "rożka mgłowego" czyli kolejarskiej trąbki. Chcąc zwrócić uwagę obsługi promu na naszą obecność, a tym samym spowodować otwarcie drogi, użyliśmy nierozważnie zwykłego gwizdka. Z budki wypadł facio w kraciastej koszuli i szykownych gumiakach o wywiniętych żuławskim zwyczajem mankietach cholew i ryknął:  ty ch... - na psa się gwiżdże! Pomni pobranej nauki przekazujemy je następnym pokoleniom. Dziś promowi występują w markowych "adidasach" lub "nike" ale czy zmianie ubioru towarzyszy reforma retoryki sami wypróbujecie.

Jeśli zmierzcha to proponuję stanięcie na popas przy rozgałęzieniu Cieplicówki. Dostępny i nie podmokły brzeg. Z lądu trudny dostęp. Wymarzone miejsce na nocleg. Nieco dalej, wzdłuż zachodniego brzegu - rozległe trzcinowiska. To tu nocowały jachty latem 1982 roku, kiedy żegluga po Zalewie Wiślanym ukazami stanu wojennego była surowo zakazana. Dlaczego na Zalewie - nikt nie potrafił wyjaśnić. Złośliwi podejrzewali, że to w trosce aby ktoś nie przekroczył granicy kaliningradzkiej obłasti. Jachty wychodziły z Osłonki rano, żeglowały bez zawijania do portów do późnego popołudnia a następnie wracały z powrotem, aby zniknąć w rozległych chaszczach. Pamiętamy, że zielona matowa farba (normalna ale z talkiem)  bardzo dobrze kamuflowała wystające z trzcin i tataraków maszty. Wspominamy abyście przepływając obok mieli świadomość historycznych zasług okolicznych bagien dla podtrzymania żeglarskiej aktywności w trudnych chwilach. I dziś niektóre jachty unikające kontaktów z administracją morską cenią sobie to miejsce, gdzie nikt ich nie niepokoi a nawet najtęższe wiatry nie są w stanie wylać herbaty. 

Całą drogę od Białej Góry do Osłonki możecie przebyć jednego dnia. Acha  - jeszcze jedno: z położonym masztem bo mosty i druty nisko.

Czwartą (po Szkarpawie, Wiśle Królewieckiej i Nogacie) drogą wodną prowadzącą na Zalew Wiślany jest rzeka Elbląg - powszechnie i praktycznie nazywana Elblążką. Jest ona naturalnym przedłużeniem słynnego (krajobraz, pochylnie, zabytki techniki, ptasi rezerwat) Kanału Elbląskiego. Kanał Elbląski i Elblążka dostarczają na Zalew łódki z wielkiego Jezioraka, Jeziora Szeląg, Jeziora Drwęckiego i jeszcze kilku innych wodnych oczek. Z Ostródy, Iławy, Miłomłyna, Małdyt czy Elbląga długim Kanałem Elblaskim i krótką Elblążką spływają jachty ku słonawej wodzie.

Odległość Ostróda - Elbląg wynosi 80 km (43 Mm). Odległość z Elbląga na Zalew to 12 km (6,5 Mm). Opisów drogi z jezior do Elbląga szukajcie w przewodnikach naszego znakomitego i wiele zasłużonego dla żeglarstwa słodkowodnego, popularyzacji krajoz-nawstwa, historii i folklorów - Wojciecha Kuczkowskiego. Linia demarkacyjna naszych hydrograficznych rejonów przebiega w osi elbląskiego mostu Alei Tysiąclecia. W swej doskonałej książce "Polskie szlaki wodne" tom II ("Remix - Olsztyn 1994) granica została nieznacznie naruszona - Wojtek zapuścił się aż do stawy "Gdańsk" czyli "Kaszycy". Rozumiemy, że jest to taka "zakładka" powodowana troską aby między nami nie pozostawić żadnej białej plamy. Konsekwencją tej troski było spławienie nas z biura EOZŻ - "przecież panów kolega Kuczkowski już o nas pisał".

    Obecną siedzibą Kapitanatu Portu Elbląg oraz Straży Granicznej jest żółty budynek na wschodnim brzegu Elblążki. Adres: ul. Kotwicza 2. Elblążanie nazywają tą ulicę Radomska. Być może to nazwy dwóch odcików tej samej ulicy ale gdy zapytacie o tą pierwszą nikt nie będzie wiedział. Za czasów poprzedniego wydania tej książeczki formalnym życiem Zalewu dyrygowano z Tolkmicka. Teraz Kapitan Portu w Elblągu ma nad sobą Z-cę Dyrektora Urzędu Morskiego ds. Zalewu. O Kapitanacie wspominamy w rozdziale  poświęconym drogom wodnym nie bez kozery. Rozważcie czy nie warto mijać ten budyneczek przed siódmą rano.

Elbląska siedziba administracji morskiej i Straży Granicznej.

Elbląg ma 6 mostów: dwa kolejowe, dwa drogowe i dwie kładki. Czyli nie ma tak łatwo. Z masztem nie ma co się pokazywać. Jak port to port. Przystani sporo, ale nie każda zasługuje na rekomendacje. Prawdziwe porty jachtowe mają jachtklub (dawnego "Zamechu") - zwany "Wodnikiem" oraz Harcerski Ośrodek Wodny "BRYZA" po przeciwległej stronie (wschodniej) Elblążki. Bardzo sympatycznym miejscem postoju jest przystań kajakowa "Energetyk-Polonia". O tym wszystkim czytajcie w rozdziale "Elbląg".

Na północnym skraju miasta odbija w lewo (czyli na NW) Kanał Jagielloński. To najkrótsza droga wodna w kierunku Gdańska. Płynąc Elblążką niemal dokładnie na N pozostawiacie lewej burcie rozległe połacie łąk, po prawej dzielnice przemysłowe, magazynowe itp. Mijacie prawą burtą rogalikowatego kształtu Kanał Drzewny. Rzeka ma około 50 metrów użytkowej szerokości. Woda już nie pachnie tak brzydko jak dawniej bo oczyszczalnia ścieków działa i to podobno dość skutecznie. Kolor i przejrzystość wody nadal mogą się nie podobać.

 

Most w Nowakowie. Hokus-Pokus - 10 sekund  i ...

 

 

... most jest otwarty. W razie czego - pokażcie obsłudze te fotki.

 

Ostatnią przeszkodą przed swobodną żeglugą jest most pontonowy w Nowakowie. Łączy prawobrzeżny "ląd stały" z  Wyspą Nowakowską. Obsługa demonstrowała nam z dumą operację otwierania i zamykania mostu (fotografie). Rzeczywiście technika i sprawność operatorów bez zarzutu. Wszystko dzieje się w sekundach tylko czy zawsze dobrej woli wystarczy...? Szef ustrojstwa (odsłuchujemy dyktafon bożyłsia, że most każdorazowo jest otwierany jak tylko zbiorą się 3 jachty. Bez żadnych sztywnych godzin - panie, wszystko dla ludzi. Żeby tak jeszcze w Drewnicy...

Za mostem otwiera się rozległa perspektywa. Przed dziobem, daleko "Andzia" po prawej Zatoka Elbląska - spore rozlewisko, gdzie ląd chce wypić wodę. Grunt przygotowuje agresywna roślinność. Prędzej czy później człowiek będzie musiał się opowiedzieć po którejś z walczących stron. Wygląda na to, że aby uratować Kamienicę Elblaską. Kuptę, Nadbrzeże - pole refulacyjne trzeba będzie urządzić na wysokości Jagodnej. W tej krainie, gdzie wszystko jest sztuczne - woda ma być głęboka a łąki pożyteczniejsze niż bagna. Chyba że znowu wtrącą się ci przedrzeźniacze, o których będzie więcej na następnych stronach. W grobli oddzieląjacej tor wodny od rozlewiska Zatoki Elbląskiej znajdziecie sporą lukę koło stacji pomp (po W stronie). Dla "elektronicznych żeglarzy" - WPT 54014,3' N oraz 19022,4'E. To wyjście na Jagodną. Kierunek 1080 - odległość; prawie mila. Głębokości różne. W zasadzie około metra ale czterdziesto-centymetrowe płycizny też się zdarzają (Henryk Brylski, s/y "Fromma").

Wreszcie grobla wschodniego skraju toru się kończy. Tu światło B.c.4s na 5-metrowej wysokości konstrukcji.  Po lewej burcie mostek nad rowem melioracyjnym odzielajacym Wyspę Nowakowską od Złotej Wyspy. Tor jest głęboki, przeważnie 4 metry, miejscami spłycenia do 3,3 metra, w jednym miejscu 3,1 m (wg sondażu Urzędu Morskiego 1999) czyli dane mapy Nr 10 są zbyt pesymistyczne. Pojawiają się czerwone pławy oznakowujące wschodni skraj toru. Pierwsza ma symbol "14/ELB", następne to "12/ELB","10/ELB" i "8/ELB". Tuż przed "dwunastką" trzeba wyskoczyć z toru aby popłynąć do Kamienicy Elbląskiej. Pogłębiony tor (od 1,3 m na początku, przez 3 metry "na  trasie" do 2 metrów na wejściu) ma kierunek 1240. Do Nadbrzeża i Kupty startujecie od pławy  "10/ELB". Do Nadbrzeża według krk 1050 a do Kupty 1330. Do Nadbrzeża podejście ma około 1 do 1,4 m głębokości. Do Kupty (zupełnie opuszczony i zarośnięty na wejściu basenik) podobne głębokości. Do Kupty tylko jachty o gładkim dnie. "Osemka" kołysze się na wysokości Światła Elbląg, świeci B.Z.4s. Jesteście na Zalewie. Teraz decyzja: czy prosto do Stawy Elbląg (krk. 0180) czy do Suchacza (krk. 1050).

Na Zalew prowadzą jeszcze 2 rzeki. Pierwszą z nich jest Pasłęka. Na upartego można nią spływać (nie chodzi o kajaki) od Braniewa. Poniżej wsi Stara Pasłęka (most), dokładnie na wysokości wybudowań letniskowych Ujście rzeka się rozdwaja.

 

Swobodne ujście na wprost, uregulowane koryto w lewo do portu Nowa Pasłęka. O Nowej Pasłece, a przede wszystkim o Romanie Rąbalskim i wyjątkowości  portu czytajcie w rozdziale "Nowa Pasłęka".

Jest jeszcze urokliwa rzeczka Bauda, wpadająca do Zalewu między Fromborkiem a Nową Pasłeka. Malownicza, dzika, kręta, trudno dostępna od strony lądu (bagna). Tyle że to droga niezwykle płytka na podejściu (ok. 40 cm) i znikąd nie prowadząca. Jeśli ktoś z was dysponuje łódką o zupełnie gładkim dnie (żadnego falszkila) to zabierzcie z sobą aparat fotograficzny. Naprawdę warto! Odkrywcą uroków rzeczki jest wspomniany już Henryk Brylski, o czym pisaliśmy w poprzednim wydaniu.

O D L E G Ł O Ś C I

od

do

km

rzeka/kanał

JKM "NEPTUN"

śluza PRZEGALINA

11,5

Martwa Wisła

śluza PRZEGALINA

GDAŃSKA GŁOWA

4,4

Wisła

śl. GDAŃSKA GŁOWA

most DREWNICA

2,8

Szkarpawa

most DREWNICA

mosty RYBINY

14,9

Szkarpawa

RYBINA

ZALEW

11,5

Wisła Królewiecka

RYBINA

ZALEW (Osłonka)

10,0

Szkarpawa

śl. BIAŁA GÓRA

ZALEW (Osłonka)

62,0

Nogat

NOGAT

ELBLĄŻKA

5,8

Kanał Jagielloński

ELBLĄG CENTRUM

ZALEW

11,2

Elblązka

Na Zalew Wiślany oczywiście wiele jachtów przybywa drogami lądowymi. Pochylnie (slipy) są w wielu portach ale naprawdę najlepszą znajdziecie w Krynicy Morskiej. Pozostają jeszcze żurawie samochodowe i samojezdne ale to tylko sprawa okazji. Jeśli chcecie wodować jacht balastowy to najłatwiej zrobicie to w Elblągu.

Czytelnicy oczekują, że na koniec rozdziału powrócimy do Cieśninie Bałtijskiej. Tu zawód. Piszemy tylko o tym co polecamy. A tą drogę ponownie odradzamy. Nie jest to opinia bezpodstawna. Rejs do Bałtijska i do Swietłyj zaliczyliśmy swego czasu. I właśnie dlatego "never more". O innych aspektach przyszłościowego podążania na Zalew i  z Zalewu na Zatokę czytajcie w rozdziale "Zalew wczoraj, dziś i jutro".